Majówka i marcinek.

Od razu zaznaczę z góry, nie jestem typem działkowca, właściwie to zaliczam siebie do klasycznego przypadku anty-działkowca, który lubi mieć, ale się za bardzo nie narobić, więc nie grzebię na okrągło w ziemi, nie przesadzam kwiatów z miejsca na miejsca, zapominam ( często ) o wykopywaniu cebulek tulipanów, zapominam wiosną o ich posadzeniu i nagle odkrywam w domu cały koszyczek cebulek tulipanów, hiacyntów i narcyzów, kiedy jest już za późno na ich wsadzenie, nie kryję róż, i innych roślin, bo mogę nie mieć czasu w porę ich odkryć, i jeszcze mi zgniją, więc niech się hartują. Zdarza się, że to i owo mi zarośnie, zdarza się ( a jakże ), że próbując wytargać, co niepotrzebne, wyrwie mi się i kwiatuszek. Bywa, że byliny „wchodzą” jedne na drugie, pewnie powinnam to jakoś uporządkować, ale myślę, niech sobie wchodzą, ostatecznie co mi to przeszkadza. Odnośnie bylin, na mojej działce z racji wyjątkowo podłej ziemi, czysty piach i kamień, sprawdzają się wyłącznie byliny proste. Co się kryje pod tym określeniem. Ano, kwiaty, które wsadzam, co roku same mi odbijają i z roku na rok robią się coraz większe, a ja właściwie, poza wyrwaniem jakiegoś pojedynczego chwaścika, nie muszę nic przy nich robić, poza podziwianiem ich urody. Taką byliną jest mój ulubiony marcinek, którego kupiłam na targu nawet bez doniczki, tylko z gołymi korzeniami w reklamówce od pewnego starszego pana za parę zł, przekonana, że sadzonka padnie mi po paru dniach . Marcinek wyrasta bardzo szybko i co ważne nie lubi za dużo wody, co zwalnia mnie od częstego go podlewania, pory wyjątkowo deszczowe marcinkowi wyraźnie nie służą, jakoś tak marnieje, ale kiedy słońce przypiecze, marcinek jest w swoim żywiole. Marcinek słońce lubi bardzo, a ono marcinka, jest to miłość z wzajemnością, a jak mu się miejsce spodoba, to zrobi kilka odnóg na całą rabatkę, pamiętam jesienią przyjemnie było obserwować, kiedy marcinek jako ostatnia kwitnąca roślina służył za stołówkę motylom, trzmielom, pszczółkom, oraz innym bzykaczom. Owadzie towarzystwo brzęczało i uwijało się, aż miło. Jak będzie w tym roku, może podobnie, marcinek jest ciągle w bardzo dobrej kondycji. Drugą taką roślinką jest nachyłek, równie bardzo żywotny, o żółtych kwiatach, troszkę młodszy od marcinka mieszkaniec mojej działki. Wsadziłam go w jednym miejscu, a on w następnym roku sam sobie wygospodarował inne na rabatce, potem jeszcze więcej.

Na koniec dodam, że nie ograniczam się tylko do prostych bylin. Mam wiele róż trochę zahartowanych, hortensję, która odbiła się po zimie, i azalię. Na marcinka, przy różach grzebię, ale lubię je wszystkie.

 

, ,

Post navigation