Linia Anna.

Seria„Anna” tworzą dwa pół-naszyjniki.

Linię „Anna” nazwałam swoim imieniem z odrobiny próżności, bowiem każda kobieta lubi czasem pofolgować swojej nieskromności ( próżność to mój ulubiony grzech – ha ha ), więc dlaczego nie…użyć w nazwie własnego imienia?

Zastanawiam się, jaki element z biżuterii mógłby być charakterystycznym akcentem tej linii i wybrałam różyczki w zdecydowanym purpurowym kolorze, róża rani, ale te różyczki są bez kolców. Z drugiej strony Anna w Księdze Imion oznacza osobę wrażliwą, energiczną i pomysłową, ponoć również delikatną w usposobieniu. Delikatność oraz siła - te cechy kryją się również w kwiatach róży, które odpowiednio hartowane potrafią być odporne nawet na chłód…

To mój ulubiony wzór: prosty ślimaczek z obowiązkowymi różyczkami. Jak różyczki, to z mogą być również z zielenią i różowymi kamyczkami. Akcent kwiatowy jest bardzo subtelny, to właściwie dodatek do koralików z różowego kwarcu albo koralików różowych z zielonymi perełkami. Daję tylko dwie różyczki. Dopełnieniem są białe perełki ewentualnie w drugiej wersji koraliki popielate. Seria dla wielbicielek róż. W mojej biżuterii królowa kwiatów prezentuje się skromnie, ale emanuje nieodpartym urokiem.

W naszyjnikach tej serii na ogół króluje kolorystyka różowa i jej pochodne. Ale ostatnio zainspirowana troszeczkę tematyką ślubną, dla odmiany, postanowiłam zrobić naszyjnik w zupełnie innych barwach. Wyszedł prosty ślimaczek w kolorystyce biało-czarno-popielatej, dodatkowo z akcentami beżowymi w postaci perełek, tym razem różyczki białe - tematyka ślubna. Naszyjnik idealnie pasuje do kreacji o kolorystyce czarno-białej i popielatej. Myślę, że będzie ich doskonałym uzupełnieniem. Dodam jeszcze, że moje pół-naszyjniki to propozycje wieczorowe, jak delikatny ślimaczek różowo-czarny na trzecim  zdjęciu, oraz dzienne, na eleganckie przyjęcie.

Jesienna odsłona „Anny”

Linia Anna charakteryzuje się motywami różanymi. Tym razem zainspirowana jesienią oraz mnogością barw, jaka towarzyszy tej porze roku, wprowadziłam nowe formy do tej serii. Przede wszystkim są to krótkie naszyjniki w jednej linii, tworzącej rodzaj obroży otwartej zakończonej zdobieniami po obu końcach. Jeden koniec naszyjnika obowiązkowo kończy róża w popielatym kolorze. Seria charakteryzuje się dominacją popielatej barwy, co podkreślają również metaliczne kolory perełek. Kolor szary ma to do siebie, że znakomicie czuje się w towarzystwie innych barw. W jesiennej odsłonie „Anny” zderzyłam go z ciemnym różem i czernią. Czarne lub różowe koraliki, małe różyczki mają za zadanie wydobyć z popielatej róży dyskretną elegancję i tajemnicę, czyli wszystko to, czym pachnie zmysłowa kobieta. Naszyjniki niezwykłe w swej prostocie są doskonałym dodatkiem do kreacji wieczorowych i pasują każdej kobiecie.

Jesienna Anna

Biżuteria artystyczna , biżuteria florystyczna , sztuczne kwiaty , Biżuteria artystyczna ręcznie robiona

 

Różane pnącza Anny.

Różane zawijasy

Ostatnio znalazłam się pod urokiem pnącej róży, czego efektem stały się „różane zawijasy” czyli bransoletki oraz słuchawki kwiatowe zainspirowane kształtami róż pnących.

Róże są moim ulubionym kwiatem, może z racji tego, że same w sobie są kwiatami dwóch sprzeczności, z jednej strony cechuje je delikatność przejawiająca się w płatkach, z drugiej siła uzewnętrzniona przez kolce, mówiąc poetyckim językiem, tylko róża może wbić się cierniem głęboko pod serce, i nie bez przyczyny kwiat ten wiąże się z miłosnymi udrękami. Patrząc na róże bardziej prozaicznym wzrokiem można śmiało stwierdzić, że kwiaty te potrafią być również odporne na upały i parzące słońce, co dodaje im charakteru, natomiast zdecydowanie nie radzą sobie z mszycami, ale to już insza inszość.

Róże darzę szczególnym sentymentem, dlatego jedna z moich kolekcji stale wykorzystuje ich motywy, symbolikę oraz barwy. Ostatnio bawiłam się obrożami kwiatowymi z popielatą różą w roli głównej. Tym razem sięgnęłam po motyw róży pnącej, zainspirowany różanymi pnączami na mojej działce.

Róż pnących posiadam dokładnie pięć, każda jest inna, i z każdą z nich wiąże się inna kwiatowa historia. Najstarsza róża została zakupiona dawno temu w popularnej sieci handlowej i miała mieć kolor żółty, niestety wyszedł ciemny róż, co zresztą często się zdarza w przypadku sadzonek kupowanych w sieciach, róża została posadzona przy płocie w towarzystwie paproci i rośnie sobie do tej pory, choć ma lata lepsze i gorsze. To lato można zaliczyć do gorszych, ale upały nawet najstarszym moim działkowym bylinom dały się we znaki. Sadzonkę drugiej róży, różowej i drobno-płatkowej przywiozłam ze sobą z rodzinnych stron, więc przypomina mi beztroskie lata spędzane na wsi, róża ta stała się również ozdobą płotu, dobrze sobie radzi z suszą, mrozem oraz mszycami, kwitnie co roku, polubiła też towarzystwo tui i cyprysa, z którymi zrosła się w jedną całość, to moja ulubiona róża, choć nie najładniejsza. Trzecia róża, zakupiona w sklepie została posadzona w dawnym kompostowniku przerobionym na kwietnik, miała mieć kolor czerwony, ale znowu wyszedł róż, ciemny róż, czyli na upartego można powiedzieć, że było blisko, róż jest w ogóle kolorem, który mnie lubi prześladować, jeżeli chodzi o kolorystykę działki, niby chciałam coś innego, a koniec końców wychodzi róż. Czwarta różyczka, nabytek z prywatnej szkółki kwiatowej, ma kwiaty pełne i dwukolorowe, oczywiście z odcieniem różu, choć miała być tylko żółta, ale wygląda to dosyć ciekawie, taka mieszanka żółci, różu i pomarańcza, została posadzona przy płocie na stworzonej zeszłego roku alejce bylin, ładnie komponuje się z trawą ozdobną i jest zaskakująco odporna na rozmaite niekorzystne warunki, i w przeciwieństwie do wcześniej opisanych róż, ta po przycięciu zazwyczaj zakwita powtórnie. Piąta księżniczka, kupiona w centrum ogrodniczym, wydaje się być najdelikatniejsza ze wszystkich pnączy, ma lekko kremowe kwiaty, ale bardzo łatwo ulega szkodnikom, ma wyjątkowego pecha do mszyc, bo jest ich szczególną ulubienicą, wiele zachodu mnie kosztuje zachowanie jej pięknych kwiatów i z reguły róża ta nie zakwita powtórnie po przycięciu.

Jak już wspomniałam wcześniej moje najnowsze „różane zawijasy”, czyli słuchawki kwiatowe oraz bransoletki z kolekcji Anna zostały zainspirowane wijącymi się kształtami róż pnących.

Bransoletki i słuchawki zostały wykonane na zielonym drucie, którego użyłam po raz pierwszy do wykonania biżuterii, zazwyczaj pracuję na drucie brązowym, srebrnym czy złotym, w przypadku drutu zielonego chodziło mi oczywiście o nawiązanie do zielonych łodyg kwiatów różanych, drut poprowadziłam w taki sposób, jak wiją się gałązki róż pnących, a przynajmniej taki cel mi przyświecał, kiedy kręciłam drutem. Oczywiście sama zieleń to nie wszystko, trzeba było jeszcze do niej dołożyć róże w postaci sztucznych kwiatów mocowanych na specjalnych drutach, perełki oraz większe koraliki, stanowiące wykończenie naszyjnika lub bransolety. Zielenie postanowiłam połączy

z bielą, różami, delikatnymi fioletami i metaliczną szarością, by bardziej uwypuklić zarówno łodygę, jak i kwiat. Bransoletka na ręce tworzy kształt wydłużonej rośliny, róża w jasnym bądź ciemniejszym kolorze stanowi jej istotne epicentrum. Uzupełnieniem całości są perełki w kolorach, które wymieniłam, swoją rolę ma też do odegrania srebrny drut dekoracyjny, którego użyłam w nawiązaniu do pajęczyny delikatnie oplatającej roślinę, bowiem w płatkach róż kryją się przeróżne tajemnicze stworzenia.