Koniec lata 2022

Impresje na koniec lata.

1. Lato ucieka przed jesienią szybciej niż ona przychodzi…a może to jesień zbyt nachalnie i natarczywie depcze po piętach lata, więc siłą rzeczy ktoś musi ustąpić…kolor kwiatów mikołajka o barwie czystego nieba już odszedł i trzeba było obciąć łodygi wraz z kolczastymi kulkami, z których uciekł błękit. Niektóre kwiaty zostały obcięte jeszcze przed utratą lazurowej barwy, po czym zaniesione do domu na susz, zostaną wykorzystane najpewniej jako element dekoracji świątecznych, ale koloru, który tak wabił owady wszelakie, nie udało się zachować. Ci przekwitają – inni kwitną dalej, a przynajmniej próbują. Niektóre róże jeszcze nie są gotowe do zimowego odpoczynku, po obcięciu przekwitłych płatków, wypuszczą nowe pąki i nie spoczną, dopóki będzie im ciepło w słońcu, nieważne, czy letnim, czy już jesiennym…


2. Liście nasturcji okalających taras wyrosły duże jak spodki, ciągle są zielone – małe talerzyki na ciasteczka i kawę, ale za nimi idą już inne barwy, atakują kolory miodowe, czerwone, pomarańczowe, cynobry… parada jesiennych barw powoli wypiera zieleń…żółte rudbekie czarnymi wybałuszonymi gałami wpatrują się w nieuchronność jesieni życia, częste deszcze skutecznie je postarzają, kolejne rudbekie brązowieją w oczach, ale na pocieszenie dostały dorodnego maślaczka, który wyrósł pomiędzy tymi urokliwymi bylinami, bardzo łatwo adaptującymi się do nowych miejsc, rudbekie nie obawiają się przemijania, chyba wiedzą, że za rok znowu wrócą, czy z maślaczkiem? Atmosfera chłodniejszych dni udziela się również pszczołom, które nerwowo kręcą się między rudbekiami, daliami i marcinkami, wykorzystując przerwy bez deszczu, niektóre mają problem, bo nielitościwy deszcz zaskakuje je w trakcie mozolnej pracy i za chwilę lądują na ziemi ze zmoczonymi skrzydełkami, żeby tylko skończyło się mokrymi skrzydełkami… inne za swoją pracowitość zapłacą nawet śmiercią, padając cicho koło jeszcze zielonych liści. Smętne deszcze psują również ogrodowe dekoracje - ceramicznego ślimaka pozbawiły głowy i ostała się sama muszla. I chyba tylko pomrowikom oraz nasturcjom intensywne krople nie przeszkadzają, zagarniają dla siebie coraz więcej miejsca…i nadal kwitną cynobrami i amarantami.


3. Dziś widziałam szczęśliwe motyle, przywabiło je ciepło słońca i uroda mikołajka, który rozkwitł w całej krasie i zawłaszczył dla siebie sporo miejsca , jakże musiały mu zazdrościć biedne budleje, których urok już przeminął, tego brzęczenia, tylu gości, tyle motylich skrzydeł, ale budleje jeszcze nie skapitulowały, tylko, czy ich młode pączki poradzą sobie z jesiennym chłodem? Marcinek z pewnością mógł być z siebie zadowolony, uczta trwała w najlepsze, nie zakłócona niczym, bo słońce tego dnia nie planowało żadnych drzemek w chmurach… Motyle były szczęśliwe, bo nieświadome tego, że za może paręnaście dni nie będzie już ani ich, ani tych wabiących kwiatów…sądzę, że człowiek też byłby szczęśliwszy, gdyby miał ograniczoną świadomość niewybiegania poza tu i teraz… nie doszukiwania się sensu swojego istnienia, nie wykraczania świadomością dalej niż granice wyznaczone przez fioletowy kwiat, który małym istotom przysłania cały horyzont… więc dzisiaj jest słońce i uczta owadów wśród amarantowych marcinków, a skoro jesień to jeszcze szykuje się koncert na dwa zielone świerszcze, jednego kołyszącego się na krzewie, a drugiego zwabionego ciepłem światła wieczornej lampy…

Tekst i foto Anna Polewiak