Róża i mgiełka.

Lato galopuje do przodu, wiele kwiatów już przekwitło, ale róże ciągle jeszcze korzystają z ciepłych dni, jedne przekwitną, odradzają się drugie. Róża jest moim ulubionym kwiatem, lubię otaczać się nimi na rozmaite sposoby: Sadzę je w działkowym ogródku, odmiany rabatowe i pnące, o kwiatach pełnych, dwukolorowych płatkach i te skromniejsze, drobne, których płatki spadają ledwo się rozwiną; podarowane zasuszam między kartkami książek i potem wykorzystuję do tworzenia obrazków i kompozycji dekoracyjnych, dając im niejako nowe życie; sztuczne różyczki inspirują mnie przy drucianej biżuterii, wbrew pozorom róża z drutem może mieć sporo wspólnego. Wiele by o tym pisać, ale mam też na swoim koncie florystyczną przygodę z różą w bukiecie ślubnym.

Bukiet ślubny wykonałam specjalnie dla mojej przyjaciółki, ( bukiet oraz cała oprawa kwiatowa, czyli aranżacja na samochód i dekoracja sali weselnej ) były moim prezentem na tę nową i szczególną drogę wspólnego życia, którą nie zawsze ścielą kwiaty, ale którą warto zaścielać kwiatami. Jednym słowem zamieniłam się w „Panią Kwiatkową”. Czułam się przy tym, jakbym miała przystąpić do arcyważnego egzaminu, albo wykonać skok w wodną przestrzeń, przecież bukiet miał dotrzymać kroku pannie młodej. Słyszałam różne pechowe historie: o złamanych niechcący kwiatkach, albo więdnących przedwcześnie, o kształcie zupełnie nie pasującym do ślubnej kreacji, obfite bukiety mają wielu zwolenników, gorzej, kiedy bukiet staje się przeobfitym rokiem obfitości i przytłacza pannę młodą. Chciałam, żeby mój bukiet nie tylko zachwycił pannę młodą swoją prostotą, ale tworzył z nią jedną całość, komponował się, jak suknia i inne dodatki, oddawał jej naturę, by nikt nie powiedział, że panna młoda pięknie wygląda, ale ma źle dobrany bukiet. To było nie lada wyzwanie.

 

Autor zdjęcia Panna z bukietem Martyna Kowalewska

Kwiaty do bukietu wybrałyśmy wspólnie, oczywiście nie mogło się obejść bez róż. Mało tego, róża w bukiecie miała odegrać główną rolę, ale bez przesadnego błyszczenia. Jednym słowem piękna, ale nie wyniosła. W epicentrum bukietu znalazła się róża biała, dookoła róże w kolorze jasnego różu – odmiany o pełnych dużych kwiatach. Podobno przesądni uważają, że róże przynoszą pecha z racji kolców, ale kolce to tylko podkreślenie charakteru róży i zarazem właścicielki bukietu - jestem łagodna, delikatna, ale mam też charakter. To metaforyczny opis, bowiem róże w bukietach się kolcuje, panna młoda nie może ukłuć się w palec, co by się stało, gdyby w trakcie ceremonii ślubnej zasnęła na sto lat? Oczywiście róże lubią towarzystwo innych kwiatów, które podkreślą ich urodę, ale też dodadzą swój własny wdzięk. Dołożyłam więc frezje w kolorach komponujących się z różem. Kwiaty frezji są bardzo delikatne i sprawiają wrażenie wyrzeźbionych z porcelany, co również miało swoje znaczenie, ale nie chciałam, żeby bukiet sprawił wrażenie łatwo tłukącego się. Zrezygnowałam z zielonego przybrania na rzecz gałązek kawy- białej odmiany oraz gipsówki, która szczególnie przypadła do gustu pannie młodej. Kawa, będąca w tym przypadku egzotycznym akcentem, zastąpiła perłowe dodatki do bukietu, stała się naturalną perłą, a gipsówka otuliła całość delikatną koronką. Bukiet miał kształt okrągły, ale z lekką asymetrią, doskonale komponującą się z kreacją panny młodej; suknia wcięta w pasie z opływowym dołem. Tiul, którym owinęłam bukiet, dodał mu zwiewności. Róże za sprawą gipsówki oraz białego tiulu obramowała delikatna, koronkowa mgiełka. Na zakończenie podkreślę, że róże okazały się szczęśliwym wyborem, jego właścicielka dzisiaj jest mamą prawie dwumiesięcznego Mikołaja.

Errata do bukietu: Aranżacja samochodowa musiała współgrać z bukietem panny młodej, więc róże siłą rzeczy wylądowały i na masce pojazdu. Zadanie ułatwił fakt, że karoseria pojazdu była czarnego koloru. Róże zostały ułożone na przemian biała oraz różowa w kształt lekko owalny. Tutaj pomocny był mi bluszcz. 

 

Autor zdjęcia samochodu Jakub Łuczak.

Oplotłam kwiaty dwoma warstwami gałązek bluszczowych, by zamaskować plastikowe obejmki, którymi przymocowane zostały róże do maski samochodu, inaczej aranżacja mogłaby nie wytrzymać zmiennych warunków pogodowych. Niestety zieleń obejmek okazała się zbyt soczysta i prześwitywała przez jedną warstwę bluszczu, stąd konieczność ułożenia warstwy dodatkowej. Gałązki bluszczu zostały przymocowane jeszcze dekoracyjnym, srebrnym drucikiem florystycznym celem ich wzmocnienia, aby przez przypadek aranżacja różano-bluszczowa nie dostała skrzydeł i nie poszybowała razem z wiatrem. Pozwoliłam sobie też na delikatny akcent w postaci trawy, która dodatkowo podkreśliła naturalność i prostotę aranżacji oraz stała się ciekawym wykończeniem różanego łuku.

, ,

Post navigation