Ukryte loty trzmieli czyli trzepoty, szelesty, ślizgi, biegi w trawie i na kamieniach.

Pewien ciekawski trzmiel lubił poznawać nieznane mu wcześniej rejony, całkiem przypadkowo odkrył nowy kawałek zieleni, którego epicentrum stanowił niedawno posadzony motyli krzew. Właściwie to wcale nie zapędził się tam przypadkowo, zwabił go zapach kwitnącej budleji Dawida. Był tak intensywny i niezwykle słodki, że trzmiel postanowił zrobić sobie tam dłuższy przystanek, wprost nie mógł nasycić się nektarem i nawet nie zauważył swego odurzenia. Siedział zadowolony i opity, ale kiedy dotarło do niego, że nie jest sam, a bliskość człowieka zawsze działała na niego deprymująco, uznał, że pora ruszyć w drogę. Jednakże zrobił się tak ciężki i ospały, że nie był wcale pewien czy doleci we właściwe miejsce, ale po raz pierwszy wcale się tym nie przejął, błogi zapach jeszcze działał…


Takich owadzich historii związanych z moją działką tworzy się wiele, jako posiadaczka kawałka własnej zieleni, mam okazję korzystać z licznych plusów, a jednym z nich jest przyjemność obcowania z naturą, bowiem życie działkowe toczy się nie tylko wokół pomidorów, cebuli czy róż oraz ptasich zwyczajów, ciekawi są również ci najmniejsi, czasem niepożądani mieszkańcy działkowego ogródka.

Przy tym obserwacja działkowego mikrokosmosu, czyli ukrytych lotów, szelestów, ślizgów oraz biegów w trawie, między kamieniami, którymi została wysypana ścieżka między rabatkami, czy pod powierzchnią ziemi jest równie zajmująca, co śledzenie wzrostu posadzonych kwiatów czy krzewów. Czasem mimowolnie staję się sprawcą niejednego dramatu, np. szykując dotychczas zarośnięte miejsca na żurawkę, przyczyniłam się do ucieczki pajączki, która w popłochu zgubiła swój kokon, ale przynajmniej ocaliła życie przed przysypaniem, a ponieważ była ciemnego koloru i milimetrowego rozmiaru, rzeczywiście mogła ujść mojej uwadze. Osobiście darzę dużą sympatią pająki, które wiele osób postrzega jako stworzenia krwiożercze i demoniczne, a na pewno budzące strach. Moim częstym gościem bywał pająk zielonego koloru, ale nie miałam okazji obserwować jego drapieżnych zwyczajów, zazwyczaj szybko chował się w trawie.

Natomiast było inaczej, kiedy jeszcze w ogródku stała budka narzędziowa, jej wnętrze bardzo polubił pewien włochaty osobnik, który zrobił sobie tam uroczą pajęczyną i jednocześnie stołówkę, pasł się dowoli, ale wyraźnie rósł w oczach, z much robił sobie bardzo pokaźne kanapki, a najbardziej lubił bujać się na firance. W kolejnym sezonie już się nie pojawił, pewnie gdzieś wywędrował, a może jego następcy wybrali sobie inne miejsce.

Poza kamieniami, szyszkami z sosen, walają się też domki po ślimakach, choć ostatnio tych rogatych i oślizłych stworzonek jest jakoś mniej, zwłaszcza ślimaków, które domu nie mają, tylko wychodzą sobie po deszczach z ziemi, można powiedzieć, że pojawiają się niczym grzyby po deszczu i wcale nie jest to przyjemny ani pożądany widok, z uwagi na poczynione szkody. Jednym słowem ślimaków tego roku jest zdecydowanie mniej, w każdym bądź razie przestałam się nimi przejmować, zauważam jedynie, że wybierają sobie do obgryzania coraz to nowe rzeczy, smakują im aksamitki, mięta na szczęście już mniej, majeranku im w tym roku nie posadziłam, więc weszły gdzie indziej, przypadł im do gustu hibiskus, który zresztą wcześniej na samym początku sezonu ucierpiał na wskutek mrozu i wyszedł z ziemi nie dość  że mocno spóźniony to jeszcze notorycznie podgryzany. Podejrzewam, że kiedy ślimaki się najedzą, wtedy robią sobie sjestę na konewce, namiętnie ją obsiadają.

Z mrówkami nie jest mi kompletnie po drodze, nie dość, że gryzą i to dosyć boleśnie, a ślady po ich ukąszeniach szybko nie znikają, to jeszcze robią te mrowiska, gdzie im popadnie, a najczęściej na świeżo posadzonych roślinach, oblazły całą kaliną,  a zbudowanie domu w pędach pnącej róży to była już przesada, deszcz mrówek nie zniechęcił, więc została mi mąka kukurydziana.

Motyli krzew przekwita, ale wypuszcza nowe zielone pędy, na pędach zrobią się kwiaty, które przywabią kolejne motyle i trzmiele, odurzone chwilą szczęścia. Tego roku wydarłam trawie skrawek ziemi i urządziłam sobie kącik z floksami, może przyfrunie któregoś dnia fruczak gołąbek, uroczy helikopterek, zwany polskim koliberkiem, może doczekam się…

Errata

Opis zdjęć

  1. Pająk dobrze czuł się na firance

  2. Dżdżownica jest dobrą niespodzianką dla grzebiącego w ziemi

  3. Motyle  podczas podwieczorku na kwiatach cynii

  4. Ślimaki w poszukiwaniu dobrej wyżerki

  5. Nasturcje wśród paproci na szczęście nie smakują ślimakom

  6. Kwiaty nasturcji z bliska

  7. Kwiat białej róży po deszczu

  8. Jeżówka dobrze komponuje się z szarością kamieni – tegoroczny debiut

  9. Samotny spacer ślimaka bezdomnego

, ,

Post navigation